Od września jestem certyfikowanym coachem International Coaching Federation, a dokładnie Associate Certified Coach (ACC). Moja droga do uzyskania tego certyfikatu była długa - 9 lat! Ale wcale nie dlatego, że jest ona tak wymagająca - choć rzeczywiście do najłatwiejszych też nie należy - w moim przypadku, bardziej chodziło o to, czy ten certyfikat jest mi niezbędny. I trochę mi zajęło, żeby znaleźć odpowiedź na to pytanie. W tym artykule opowiem o mojej drodze i odkryciach.
Jak się zaczęło?
Z pojęciem “czystego” coachingu spotkałam się w roku 2012. Zdecydowałam się wtedy być klientem w procesie coachingu i znaleźć odpowiedź na pytanie: w jakim kierunku zawodowym powinnam się rozwijać. Co dwa tygodnie spotykałam się z moim coachem, po to aby, tak naprawdę w jego obecności, spędzić czas sama ze sobą. I zrozumieć siebie. Było to dla mnie odkrywcze, fascynujące, głębokie doświadczenie, które umożliwiło mi wgląd w swoje potrzeby, ale także obawy. Dzięki mojemu coachowi, dowiedziałam się także więcej o sobie samej, między innymi poprzez zrozumienie swoich talentów według CliftonStrenghtFinder (co serdecznie polecam!).
Na samej fascynacji, nie poprzestałam. W kolejnym roku zdecydowałam się sama na szkolenie dla coachów. Dowiedziałam się wtedy, jak coaching jest różny od mentoringu i że jest to “towarzyszenie klientowi w kreatywnym procesie, który skłania do myślenia i inspiruje do maksymalizacji zawodowego i osobistego potencjału”. Moim trenerem i mentorem była wspaniała Anna Pyrek.
Ależ byłam zafascynowana, oczarowana. Pracując wtedy w roli Scrum Mastera, oczami wyobraźni widziałam już mój wspaniały zespół, któremu “towarzyszę” w codziennej pracy zadając kluczowe pytania coachingowe i jak przyczyniam się do “maksymalizacji” ich “potencjału” podczas indywidualnych sesji coachingowych.
Mój zespół dość szybko przywołał mnie do porządku, mówiąc, że cieszy się bardzo z mojej nowej umiejętności (czytaj: zabawki), ale oczekuje z mojej strony działania i konkretnej pomocy, którą otrzymywał do tej pory. Do dziś jestem bardzo wdzięczna za te sugestie mojemu zespołowi, bo sytuacja ta pchnęła mnie do rozmyślań nad rolą Scrum Mastera i zaowocował myślą w mojej głowie, że Scrum Master bywa cochem, ale nie jest to jedyna jego postawa (a miało to miejsce na długo przed świetnym artykułem Barrego Overseema o 8 postawach Scrum Mastera).
Potem, w kolejnych latach poznawałam tajniki coachingu grupowego i zespołowego u trenerów NOVO. Tutaj dowiedziałam się o tym, jak pracuje zespół jako grupa, jak ją wspierać w harmonijnej współpracy, jak budować wspólne zrozumienie, wartości. To była kolejna porcja nieocenionej wiedzy, za którą jestem ogromnie wdzięczna.
I tak minęło kilka kolejnych lat, podczas których zostałam managerem. Umiejętności coachingowe bardzo przydawały się w mojej codziennej pracy, ale było też wiele innych ciekawych obszarów, które chciałam zgłębiać np. Management 3.0. Certyfikacja w obszarze cochingu zeszła na dalszy plan.
Dlaczego jednak się zdecydowałam na certyfikat
Temat powrócił do mnie w roku 2021. Pandemia skłoniła mnie do różnych przemyśleń, i zmian. Największą zmianą i trudnością zarazem, była konieczność pracy zdalnej i rezygnacji z kontaktu osobistego twarzą w twarz. A kontakt ten był dla mnie - jak się okazało - nieodzowny. Z dwóch powodów właściwie. Po pierwsze: ja czerpię energię z kontaktu z drugą osobą, taki kontakt daje mi realnie paliwo, siłę, energię. Po drugie: pracując zdalnie nie mogłam korzystać już (tak mi się wtedy wydawało) z mojej znakomitej umiejętności “czytania pokoju” - szybkiego zrozumienia na poziomie gestów, słów, zachowań sytuacji zespołu, relacji w nim panujących. Czułam się z czegoś ograbiona. Czułam też, że potrzebuję wrócić do kontaktu z tym, co sprawiało mi tak olbrzymią radość. I wróciłam wtedy do przerwanego procesu certyfikacji coachingowej.
Z perspektywy widzę, że było to dla mnie remedium na pandemiczną pustkę w kontakcie z drugim człowiekiem. Kiedy wchodzę w przyczynę podjęcia tej decyzji, głębiej w siebie, tak właśnie widzę swoją motywację. Bycie certyfikowanym coachem, ma też jednak wiele zewnętrznych, całkiem wymiernych korzyści. Oto kilka powodów, dla których warto mieć certyfikat coacha ICF:
- Zaufanie i wiarygodność: ICF to jedno z najbardziej uznanych i szanowanych stowarzyszeń w dziedzinie coachingu na świecie. Posiadanie ich certyfikatu świadczy o wysokim standardzie profesjonalizmu i etyki, co zwiększa zaufanie klientów, pracodawców i innych profesjonalistów.
- Standardy zawodowe: Proces uzyskiwania certyfikatu ICF wymaga spełnienia surowych standardów edukacyjnych, etycznych i praktycznych. Posiadanie tego certyfikatu potwierdza, że jesteś przygotowany do skutecznego coachingu zgodnie z międzynarodowymi standardami.
- Wzrost kompetencji: Proces uzyskania certyfikatu ICF obejmuje ocenę umiejętności coachingowych i teoretycznych. Dzięki temu rozwijasz się jako coach, doskonaląc swoje umiejętności i wiedzę.
- Konkurencyjność na rynku: W dzisiejszym konkurencyjnym środowisku zawodowym certyfikat ICF może pomóc w wyróżnieniu się wśród innych coachów. Wielu klientów i organizacji preferuje współpracę z certyfikowanymi coachami, co może zwiększyć Twoje szanse na pozyskanie klientów lub pracy.
- Międzynarodowy zasięg: ICF działa na całym świecie, co oznacza, że certyfikat ICF jest rozpoznawalny i akceptowany w wielu krajach. Jeśli masz plany rozszerzenia swojej praktyki coachingu na międzynarodowy rynek, to certyfikat ICF może być nieoceniony.
- Sieć kontaktów: Posiadając certyfikat ICF, masz dostęp do globalnej społeczności coachów. To może pomóc w nawiązywaniu kontaktów, wymianie doświadczeń i rozwoju zawodowego.
Jak wygląda proces certyfikacji
Jeśli czujesz, że też chcesz iść tą drogą, to w tym paragrafie znajdziesz wskazówki, jak to zrobić.
Międzynarodowe Stowarzyszenie Coachów (International Coach Federation, ICF) oferuje kilka różnych poziomów certyfikacji dla coachów, w tym certyfikat Associate Certified Coach (ACC). Aby ubiegać się o ten certyfikat, musisz przejść przez kilka kroków:
- Szkolenie z coachingu: Aby ubiegać się o certyfikat ACC, musisz ukończyć co najmniej 60 godzin edukacji w coachingu. Może to obejmować szkolenia, kursy, lub programy akademickie zatwierdzone przez ICF. Zwracam uwagę, że nie każdy dostawca szkoleń jest akredytowany przez ICF.
- Kształcenie etyczne: Zrozumienie i przestrzeganie Kodeksu Etyki ICF jest niezbędne. Najczęściej Kodeks jest po prostu elementem szkolenia oferowanego przez akredytowane instytucje szkoleniowe.
- Mentoring Twojego coachingu: Musisz ukończyć co najmniej 10 godzin mentoringu pod okiem akredytowanego coacha ICF.
- Praktyka: Trzeba mieć co najmniej 100 udokumentowanych godzin coachingowych - czasu spędzonego na sesjach z klientami.
- Rejestracja i płatność: Oprócz opłaty certyfikacyjnej, wymagana jest też opłata członkowska w ICF.
- Egzamin z umiejętności praktycznych: Musisz nagrać swoją sesję coachingową z jednym klientem i wysłać ją do przeglądu osoby oceniającej z ramienia ICF. Wysyłasz tylko audio sesji wraz ze skryptem. Sesja powinna trwać między 20 a 60 minut.
- Egzamin z teorii: Po zdaniu egzaminu z umiejętności praktycznych, zostaniesz zaproszony do przystąpienia do egzaminu pisemnego, który jest dostępny na platformie online w formie testu. Egzamin składa się z bardzo wielu pytań (ja miałam ich aż 155!), ale jest też dużo czasu - 3 godziny. Zwracam jednak tu uwagę, że warto być wypoczętym i zabezpieczyć sobie te trzy godziny spokoju.
- Decyzja certyfikacyjna: Po zdaniu egzaminu z teorii, masz już certyfikat! Taki piękny i lśniący jak mój poniżej:
- Utrzymanie certyfikatu: Samo uzyskanie certyfikatu, to nie koniec drogi. I jest to dla mnie dobre podejście. Po uzyskaniu certyfikatu ACC trzeba utrzymać swoją aktywność jako coach oraz regularnie uczestniczyć w szkoleniach kontynuacyjnych, aby zachować aktualność swoich umiejętności.
Uwaga: wszystkie powyższe kroki, są możliwe do zrealizowania w języku polskim.Szczegóły wymagań znajdziesz na stronie Associate Certified Coach (ACC) Credential.
Czy było warto?
O, tak! Szczególnie widzę to teraz, pisząc ten artykuł. Bycie z grupą i w grupie w trudnym czasie pandemii i lockdownu, zaspokoiło (niezbędną mi) potrzebę przynależności, bycia z kimś razem w procesie. Powrót do wartości i zasad etyki coacha, uporządkował moją wiedzę i dał mi okazję do domknięcia. Zawsze warto rozwijać się, a każde dobre szkolenie jest wspaniała okazją do rozwijania samoświadomości i umiejętności interpersonalnych. Poznałam wspaniałą mentorkę, która wspierała mnie w trakcie szkolenia, w całym procesie certyfikacji, a także poza nim. Małgosiu biję pokłony!
Co jeszcze? Poznałam nowych LUDZI! A w dobie pandemii, ograniczonych kontaktów, było to cudowne! Wróciła też do mnie, trochę zakurzona już, w kącie stojąca, koncepcja “zasobności” cocha. Mówi ona o tym, że w procesie coachingu ważny jest nie tylko klient, ale i TY jako coach, jako osoba. Ważne jest, jak się czujesz, jak przygotowany, spokojny jesteś, czy masz gotowość i przestrzeń. Kiedy już tą koncepcję odkurzyłam, pojawiła się u mnie ulga. Taka ulga, że nie muszę się spinać. Zarówno będąc coachem, ale i w każdej innej aktywności. Moja zasobność TEŻ jest ważna. Jest to bardzo uwalniające.
Podsumowując, jeśli się na niego zdecydujesz, proces certyfikacji może być dla Ciebie wspaniałą przygodą. Możesz postanowić, że będzie to szybki atak na górę, gdzie czeka Cię na pewno wiele radości, satysfakcji z podjętego wysiłku i pięknych widoków. Możesz też nie spieszyć się - tak jak ja - i nie ma w tym nic złego, bo chodzi o to, żeby zbierać doświadczenia i refleksje, uczyć się siebie i innych. Nie ma lepszych czy gorszych dróg. Każda droga wybrana przez Ciebie jest dobra, bo jest TWOJA.